Może to i będzie elementarz, ale ostatnio tknęła mnie myśl, że nie wszyscy muszą wiedzieć o co chodzi z tymi przypinkami. I dla nich właśnie parę słów na ten temat. Przypinki mają wiele nazw-
piny, buttony, badziki (ang. badges),
pinbacki, plakietki. Nazwy nie powalają, ale lepszej brak. Jeśli
wrzucicie w google, wyskoczą Wam z reguły tony plastikowych gadżetów.
Jeśli nie daj Boże zachce Wam się tkaninowych przypinek- nastawcie się
na robotę przypominającą szukanie ziaren maku w misce popiołu (tak
przynajmniej było do niedawna). Gdzieś natknęłam się na ich krótką
definicję- okrągły, lekko wypukły znaczek zapinany na agrafkę (wszystko
się zgadza, choć okrągłości bywają owalne a czasem i kwadratowe).
Rozmiary z reguły od 25 do 75 mm. Maszyn do wykonywania przypinek typowo
tekstylnych w Polsce brak, choć moje rozmowy z producentami wyglądały
różnorako- od "nie da się" do "jak Pani pokombinuje to się da". Część z
nich wysyłała mnie do tapicerów, którzy dysponują maszynami do obijania
guzików. Fora internetowe również podpowiadały- zrób guzik, odetnij
nóżkę i przyklej agrafkę. Ale guzik to guzik a przypinka to przypinka. Różnic tłumaczyć nie muszę.
Konstrukcja samej maszyny jest banalnie prosta (i rzeczywiście nawiązuje
do guzikowej filozofii). Ponieważ miałam jasno sprecyzowany cel-
zakupiłam maszynę o jasno sprecyzowanych możliwościach (
fabric button
machine) w Stanach Zjednoczonych . Wybrałam rozmiar 2,25 cala, czyli w
przełożeniu na nasz język-
57 mm (i tu nie miałam wątpliwości- w duetach
takie przypinki prezentują się wyśmienicie, a właśnie tak je zawsze
noszę). Kiedy już wybór maszyny został dokonany i prawie witałam się z
gąską, pozostało zdecydować o rodzaju i jakości komponentów- stalowe (bo
trwałe, estetyczniejsze i cięższe- akurat to było dla mnie atutem mając
we wspomnieniach aluminiowe komponenty- lekkie i sprawiające wrażenie
nietrwałych). Jeśli chodzi o tkaniny- moja maszyna akceptuje niemal
wszystkie, choć niektóre (np. jedwab) wymagają większej uważności i
precyzji. Tym bardziej, że dużą część z nich robię zaledwie w kilku
egzemplarzach, więc zmarnowanie tkaniny- oznacza jeszcze większą
unikatowość :) Swoją drogą- nie wyobrażam sobie robienia przypinek od
niechcenia.
|
tak wygląda tył przypinki (i nie ma to wiele wspólnego z guzikiem) |
|
|
Zapięcie pod mikroskopem |
|
przypinka ze wszech stron |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz